Groteskowy obraz sprzeciwu wobec standaryzacji i społecznym regułom życia aglomeracji. Jednostka na tle zunifikowanej wspólnoty mieszkańców osiedla, zgrabnie umieszczone elementy burleski, ale też obserwacja rozrastającego się organizmu miejskiego, wchłaniającego wszystko co spotka po drodze.
Film przedstawia jeden dzień z życia mrówkowca, zamieszkanego przez rzeszę podobnych do siebie ludzi, funkcjonujących w rytm kolejnych, powtarzających się zdarzeń. Rano wyjazd do pracy, po południu powrót z pracy, wieczorem oglądanie telewizji, następnie sen. Wszystkie mieszkania są podobne do siebie, wszystkie podobnie urządzone, wszystkie oferuję te same niedogodności. Głównym bohaterem jest architekt Andrzej Leski, pracujący w biurze projektującym kolejne, jednakowe mrówkowce. Nie ma tu miejsca na indywidualność i intymność, przez ściany słychać sąsiadów, rury hałasują, jest ciasno i niewygodnie. Żona Leskiego jest w ciąży, on sam marzy o wyzwoleniu się z atmosfery molocha, bezskutecznie przegląda oferty zamiany mieszkania. Dodatkowo napięcie wzmaga odejście gosposi. Architekt, doświadczając na sobie walorów współczesnego budownictwa mieszkaniowego, toczy boje z profesorem, zapalonym zwolennikiem budowy ogromnych jednostek mieszkalnych. To telefon informuje Leskiego o narodzinach syna Filipa.